Indie 2008/2009
 
home .:. mapa  .:. galeria .:. informacje praktyczne


Pierwszego dnia chciałem wracać do domu...



„Przygotuj się na szok” – mówili znajomi, kórzy już kiedyś nawiedzili Indie – „ale z twoim doświadczeniem z poprzednich podróży powinieneś dać sobie radę” – pocieszali.

Widziałem już wiele biednych, brudnych miejsc –
Laos, Kambodża... na Madagaskarze też nie żyje się lepiej.
Widok kalekich, żebrzących ludzi,
zwierząt na ulicy, natarczywy dźwięk klaksonów
w krajach Afryki i Azji już mnie nie dziwi...
Ale pomimo doświadczenia z poprzednich podróży,
pomimo przygotowania na szok i pomimo tego,
że tym razem nie poruszałem się rowerem
a lokalnymi środkami transportu
i spałem w hotelach a nie w namiocie –
wciąż mimo to wszystko
pierwsze dni upłynęły pod znakiem szoku.

Musiałem wyjechać z Delhi
i spędzić noc w Varanasi by zacząć przyjmować to
co mnie otaczało z pewnym zrozumieniem.
Dwa tygodnie to za mało by móc wynieść z Indii
coś więcej niż skrawek wspomnień – w moim przypadku wykraczających bardzo niewiele poza najbardziej turystyczne miejsca typu Delhi, Varanasi czy Taj Mahal. Dwa tygodnie to za mało, by zaakceptować wszędzie panujący brud, masę ludzi przetaczających się we wszystkich kierunkach czy szalony ruch na ulicy sterowany wyłącznie klaksonami samochodów
i malutkich moto-riksz.
Ale mimo to muszę przyznać, że pod koniec pobytu, ten indyjski świat zaczął stawać się dla mnie dużo łatwiejszy
do zaakceptowania, zacząłem pokonywać barierę obaw, które na samym początku otoczyły mnie niczym czarne, posępne ptaszyska. Wróciłem z apetytem na więcej, będąc przekonanym, że następnym razem pójdzie dużo łatwiej.

 

 .:. 14 dni podróży
 .:. Delhi, Varanasi, Agra (Taj Mahal), Khajuraho, Jaipur, Pushkar